środa, 28 sierpnia 2013

Konsultacje społeczne - radosny głos środowiska

Dzisiaj nuda. Nawiązując do posta poniżej (bajki o tym jak to wprowadza się w Polsce reformy), chciałbym zwrócić Waszą uwagę na efekty m.in. mojej pracy. Pracy pod auspicjami Stowarzyszenia Top 500, chociaż to ostatnie nie było proste ani przyjemne. Pozwolę sobie jednak nie dotykać tego tematu na blogu, dość powiedzieć, że skutecznie mnie to wyleczyło z paru przekonań.

Tak czy owak, jak informuje nas główna strona Programu Top 500, społeczność  Stowarzyszenia Top 500 Innovators wzięła udział w konsultacjach społecznych Projektu ustawy o zmianie ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym oraz niektórych innych ustaw z dn. 16 lipca 2013.

Zgłoszono propozycje zmian wraz z komentarzami na temat:
- przepisów dotyczących „uwłaszczenia naukowców” (Zał. 1),
- przepisów dotyczących wspierania mobilności krajowej i zagranicznej naukowców przez jednostki macierzyste (Zał. 2),
- oraz wnioski różne dotyczące propozycji zmian różnych artykułów Ustawy (Zał. 3).

Propozycje zmian do Projektu ustawy zostały przesłane do MNiSW. Co dalej? To już sprawa w rękach Zarządu.

Obok dyskusji nad tematem uwłaszczenia naukowców (Zał. 1) przygotowaliśmy i przeprowadziliśmy ankietę środowiskową, której wyniki dostępne są w osobnym raporcie

I przy raporcie chciałbym się na chwilę zatrzymać.

Raport z ankiety środowiskowej w temacie komercjalizacji

Jak raport powstawał, jaką metodologię zastosowano, itp. techniczne szczegóły można przeczytać w załączniku powyżej. Zasadniczo ankieta miała dać nam odpowiedź na pytanie jaka forma współpracy pomiędzy jednostką macierzystą a badaczem byłaby najbardziej korzystna. Zaprezentowano 4 scenariusze, różnicujące podział "procentów" od zysku z potencjalnej komercjalizacji. Od 10% do 50% dochodów dla uczelni (to ostatnie jest już często oferowane na uczelniach).

Środowisko naukowców, CTT oraz przedsiębiorców odniosło się do proponowanych przez MNiSW zmian z duża rezerwą. Sama koncepcja "uwłaszczenia" jest dla respondentów niejasna, nie uwzględnia wielu istotnych czynników oraz jest nieelastyczna. Żeby nie powiedzieć mocniej.

Ale to na co chciałbym zwrócić uwagę to komentarze respondentów. Warte uwagi, tutaj kilka całkiem mocnych killerów:
  • naukowiec przede wszystkim nie ma czasu na zajmowanie się komercjalizacją. Naukowiec będzie musiał podpisywać specjalne umowy np. z centrami transferu technologii cedując na CTT prawo do zarządzania itp. Naukowiec nie ma funduszy na pokrycie kosztów. Naukowiec nie jest firmą, żeby prowadzić księgowość. Naukowiec nie ma czasu, żeby promować i szukać swój wynalazek. Często naukowiec nie jest nawet w stanie rozpoznać wagi wynalazku. No i na koniec pytanie: po co w takim razie wpompowywanie pieniędzy w CTT i brokerów technologii/innowacji?
  • uczelnie nie są gotowe na komercjalizację i projekt "położą".
  • po co? nie lepiej zostawić po staremu? efekt ten sam.
  • w zamian za wsparcie udzielone naukowcowi uczelnia otrzymuje stosowny % od zysków w sytuacji, gdy naukowcy często nie dysponują wiedzą na temat ścieżki komercjalizacji - przeprowadzenie tego procesu przez uczelnię, która dysponuje odpowiednim zasobem ludzkim i wiedzą - wydaje się gwarantować największy sukces przedsięwzięciu
  • może i by to był dobry pomysł, gdyby CTT spełniały swoja role. Tymczasem nie maja pieniędzy na funkcjonowanie, wiec parają się projektami dla bezrobotnych, by mieć na przeżycie. Transfer technologii to proces i Polska nie przeskoczy faz edukacji specjalistów, zdobywania doświadczeń i popełniania błędów. W USA wskaźnik sprzedaży licencji z uczelni do biznesu nie wzrósł przez jedną noc. W USA ponad 90% CTT to koszt dla uczelni, bo ich rola to zaplecze administracyjne procesu. Niech MNISW w zamian za konkretne wyniki pracy wesprze finansowo CTT, by miały za co powoływać ekspertów z rynku, robić badania zasadności ekonomicznej wynalazku, szkolić się, kontaktować z biznesem. Poza tym, cale to uwłaszczenie to precedens. Oby lekarze nie zadali od szpitali praw własności do stosowanych przez nich metod leczenia… 
  • Sądzę, że w ustawie powinna się znaleźć alternatywa pozostawiona do wyboru wynalazcy: naukowiec sam zajmuje się wszystkimi kwestiami związanymi z komercjalizacją wynalazku i wówczas opłata na rzecz uczelni może być jedynie minimalna (scenariusz 1) - albo w zamian za przekazanie uczelni 50% (ale nie więcej) dochodów z komercjalizacji wynalazku uczelnia wykonuje całość usług związanych z komercjalizacją wynalazku, jednak każde z podejmowanych działań wymaga wyrażenia przez naukowca-wynalazcę osobnej zgody. 
  • Jedno podstawowe pytanie - dlaczego uwłaszczamy, skoro od lat 80-tych niemal na całym świecie od Bah-Doyle Act widać proces odwrotny? Co ma świadczyć o tym, że uczeni rzucą się patentować i komercjalizować? 
  • Generalna uwaga jest taka: problem nie tkwi w tym kto jest właścicielem wynalazku, lecz w egzekwowaniu istniejących (czasem całkiem niezłych) procedur i tzw. daleko posuniętej autonomii niektórych zespołów badawczych. Dopóki rektorem uczelni publicznej (podobnie jak np. Min. Zdrowia) będzie ktoś ze środowiska - nic się raczej nie zmieni. To wszystko o czym się pisze w nowelizacji jest możliwe już dzisiaj – należy jednak podjąć działania oddolne! 
  • Nie wystarczy samo wdrożenie takich czy innych przepisów. Jednym z problemów jest to, że uczelnie polskie są w dużym stopniu z innej epoki. Uczelnie nie potrafią i chyba nie chcą być partnerem w przedsięwzięciach komercyjnych. Często też są blokowane przepisami finansowymi o niełączeniu środków publicznych i prywatnych. Innym, poważnym kłopotem jest to, że uczelnie polskie nie mają "misji" w rozumieniu anglosaskim. Obecnie coraz częściej słyszy się, ze uczelnie mają "zarabiać jak przedsiębiorstwa” - co jest bzdurą. Uczelnie powinny być zbilansowane finansowo, lecz głównym celem powinno być ich nastawienie na rozwój: naukowy, dydaktyczny i technologiczny. 
  • Wszystkie scenariusze są bardzo złe. Każdy z nich zakłada współpracę naukowca z jego uczelnią za określony %. W zamian za to otrzymuje wsparcie instytucji uczelnianych. Niestety - te instytucje nie działają i w żadnym z tych scenariuszy działać nie zaczną. W CTT pracują urzędnicy kompletnie niezainteresowani zrobieniem czegokolwiek niesztampowego, w działach prawnych niekompetentni z doboru negatywnego itd. Scenariusz, który ja bym widział to taki, w którym naukowiec dysponując prawami do wynalazku może podpisać umowę o komercjalizację z DOWOLNYM podmiotem. Wtedy naukowiec przestanie być w CTT petentem, a stanie się klientem. Uczelniane CTT będą musiały się zreformować by dotrzymać konkurencji prywatnych CTT albo wymrą. W łańcuchu Naukowiec->CTT->Przemysł działa obecnie tylko ostatnie ogniwo. MNISW postępuje właściwie organizując top500 i aktywizując pierwsze ogniwo. Ogniwo środkowe trzeba uleczyć. Albo dobić. 
  • W przypadku komercjalizacji to ja mogę uczelni zapłacić co najwyżej 5% dochodów, bo zwykle „fantastycznie sprawnie” działająca administracja uczelni w Polsce jest niczym przysłowiowa kula u nogi... Im mniejsza ingerencja administracji w proces myślowo-twórczy tym lepiej, bo i tak trzeba będzie zwracać się z pomocą do instytucji zewnętrznych, a co za tym idzie można to zrobić osobiście a nie poprzez prawników i innych „pasożytów”, którzy siedzą na swych stanowiskach nie mając o niczym pojęcia… 
  • Przy obecnej jakości funkcjonowania CTT/struktur administracyjnych na uczelni, dowolny scenariusz komercjalizacyjny z uczelnią w jakiejkolwiek roli decyzyjnej jest bardzo zły. W przypadku zaś sytuacji, kiedy inicjatywa komercjalizacyjna jest po stronie naukowca, scenariusz jest obojętny, ponieważ i tak większość naukowców ma komercjalizację w dupie.
  • Powinno pozostać, jak jest teraz.

To niejako przedsmak tego, co można wyczytać z raportu. Zachęcam do dalszego zagłębienia się w lekturę, warto :)

Wracając na moment do najważniejszej części pracy, czyli Oceny skutków wprowadzenia "uwłaszczenia", jest to efekt ciężkiej roboty kilku osób, także spoza Top 500. Również polecam zapoznanie się z opracowaniem

Na koniec chciałbym polecić Wam udział w PAMI w Krakowie. Ja niestety z racji nowych obowiązków, nie będę mógł uczestniczyć w warsztatach. Ale o tym w innym poście.