środa, 8 kwietnia 2015

Poranek

Poranek. Otwieram ciężkie drzwi i wchodzę na uczelnię. Znajomy zapach. Mimowolnie przywołuję radosny wyraz twarzy, mimo że daleko jest mi do śmiechu. Mijam portiera, administrację, brnę dalej. Przez moją głowę przebiegają dziesiątki myśli, od rana na wysokich obrotach.
Ale nade wszystko widzę twarze. Twarze osób, które dzisiaj po raz kolejny będą przeszkadzać, podstawiać nogę, wysyłać nieuprzejmie wiadomości. Budować swoje małe państwa na krzywdzie innych.

Co zastanę w poczcie? Jakie budujące wiadomości? Ile razy znowu siedząc rano w biurze będę miętolił pod nosem przekleństwa?

Myśli krążą niespokojnie. Jak zawsze zaczynam zastanawiać się, czy to nie ja jestem winien? Dlaczego nie współpracują, dlaczego nie pomagają, dlaczego wystawiają oceny, zamiast znaleźć sól we własnym oku? Może to ja jestem winien? Nie nadaję się do tego, powinienem odejść, ustąpić... odganiam te myśli, one są złe i nie budują niczego.

Łzy napływają mi do oczu. Tak wiele do zrobienia, tak niewiele czasu. Jeszcze rodzina. Bez szans na moją obecność w domu.

Otwieram pocztę. Pierwszy mail od razu bije po oczach, do zarządu Top 500, od osoby która niewiele dla nas dotychczas zrobiła: "W związku ze zbieraniem składek członkowskich za rok 2015r. w celach informacyjnych uprzejmie proszę o udostępnienie sprawozdania za rok poprzedni oraz planu działania na rok 2015.". Uprzejmie? To w takim samym tonie odpisuję pytaniem o cel przekazania tak niespotykanych danych. Odpowiedź jest błyskawiczna i nie pozostawia złudzeń: "Jak się pobiera od kilkuset osób składki, wypada ich chociaż poinformować na co są przeznaczane, jakie stowarzyszenie ma plany itd.  No chyba że to tajne, nie czujecie takiej potrzeby oraz nie macie takiego obowiązku. (...) Organizacje takie jak stowarzyszenia, fundacje etc. publikują swoje sprawozdania, szczególnie finansowe. (...)". 
Brakuje wykrzykników.

Początek dnia rzeczywiście nie pozostawia złudzeń. Witaj w Polsce. 

Wschodzi Słońce.