Zdanie były podzielone, jedno namawiali do tego, by nie brać zbyt wiele, bo na miejscu można kupić tanio. Inni, że przez pewien okres nie będzie jak się urwać na zakupy, więc trzeba się solidnie przygotować.
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniu obu grup ;), spakowałem się solidnie, ale także w rzeczy, które na miejscu zostawię (np. wysłużone adidasy).
Pierwsze jednak wrażenie po ułożeniu tej sterty rzeczy, było drapanie się w potylicę i zastanawianie: how?
Pierwsze przymiarki |
Przy okazji gdzie jadę i co zastanę? Warunki, jakie będziemy mieli są więcej niż sympatyczne.
Każdy uczestnik programu ma swój pokój "ze wszystkim" oraz wspólny z kolegą/koleżanką, gdzie umieszczono aneks kuchenny. Już się nie mogę doczekać gotowania! :)
PS. 01.2013 - rzeczywiście, warto spakować się tak, by posiadać rzeczy na pierwsze 2 tygodnie pobytu. Później takie sklepy jak ROSS skutecznie uzupełniają szafy w bardzo tanie rzeczy. Część ciuchów z Polski zostawiłem w USA, nie było sensu ich zabierać z powrotem. Pozwoliło mi to też zapakować się w dwie torby. Niektórzy nabrali tyle z Polski, że musieli dokupić drugi nadbagaż... pierwszy 100 dolarów, drugi 200 dolarów. W moim odczuciu przestaje się kalkulować.
Będziesz mi gotował? How exciting!
OdpowiedzUsuńKonrad ale nocnik zostaw. Słyszałam że w USA mają normalne toalety.
OdpowiedzUsuńPawle, Konrad lubi experymenty w gotowaniu. Zazwyczaj wychodzi mu to niezle, ale ja zawsze pozwalam, zeby pierwszy sprobowal ;)
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak to tu pójdzie. Muszę odświeżyć przepisy pod ceny w sklepach ;)
OdpowiedzUsuń