Jak to opatentować? |
Sam lot do Kalifornii (11h) był o tyle przyjemny, że można było korzystać z tych małych kolorowych buteleczek ;-). Poza tym sporadycznie zbieraliśmy się w którejś części samolotu (najczęściej przy spiżarni), tocząc poważne rozmowy typu "to jak ja mam to opatentować?".
Można było zaobserwować, że Polska to jednak jest naród wybrany, za którym podążają kolejne. Co stawaliśmy na rozmowy, to zaraz robiło się zamieszanie, dołączali Francuzi, Amerykanie, szukali chyba promocji.
Także nasze poważne rozmowy o kontaktach nauki z biznesem nie mogły trwać za długo. Będzie jeszcze na to czas.
Czy ktoś zabrał kaszankę? |
Zresztą podróż autokarem była bardzo zabawna, ustaliliśmy, że na Halloween będziemy chodzili po pokojach z nieco przerobionym pytaniem: "cukierek czy patent?" ;-)
Internet w Kalifornii? No way! |
Kalifornia... ładne miejsce. Przyjemne słońce, ok. 20 stopni C, lekki wietrzyk. Można spokojnie chodzić w krótkim rękawku i spodenkach. Wyrobiliśmy sobie kartę w Safewayu, zakupy za 125 dolarów wyszły 100 dolarów. Takie zniżki..., a nie jakieś Clubcarty w Tesco ;-). Ceny? Różne. Jedne rzeczy tańsze, inne droższe (więcej tych drugich). Jak widać zakupy od szczoteczki do zębów, przez płyny do mycia naczyń, wino. salami i boczek, po kawę, soki wyszły w słusznej wysokości...
Dzisiaj czeka nas, pomimo niedzieli, aktywny dzień. O 13:00 jedziemy na lunch do najlepszej restauracji chińskiej w Palo Alto. Gdzie spotkamy się z guru Top 500 Innovators, profesorem Piotrem Moncarzem. Następnie oprowadzi nas on po Stanfordzie. Będzie też okazja pomodlić się na Mszy o godz. 16:30.
I dla ducha, i dla ciała.
Nasza wspólna kuchnia. |
Idą Polacy na zakupy... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz